sobota, 22 czerwca 2013

Smakowite masełka czyli PROMOCJA w The Body Shop :)




Sklepy The Body Shop zawsze miło mi się kojarzą, z pięknym zapachem, dobrymi kosmetykami, różnorodnością koloru, ale niestety tez z dość wysoką ceną- poluje tam zawsze na promocje i tak było również tym razem- Facebook okazał się bardzo pomocny i stąd też dowiedziałam się o wakacyjnej, letniej przecenie na wybrane masła i żele pod prysznic.

Link do strony na FB klik




Miałam juz kilka maseł do ciała z TBS- do tej pory moje ulubione było z wit E (różowe opakowanie) piękny kremowy zapach i genialne nawilżenie. Regularnia cena 69zł wydaje mi się zdecydowanie za wysoka i o ile to moje ulubione masła do pielęgnacji ciała to nie upadłam jeszcze na głowę  żeby płacić za nie takie pieniążki :) Tym bardziej mnie i mój portfel ucieszył fakt wyprzedaży.


W moje ręce tym razem wpadły dwa masła: MALINA I MARAKUJA




Ze wszystkich dostepnych w przecenie lini zapachowych te dwa zapachy spodobały mi się najbardziej, są mocne, ale tym samym mocno owocowe, smakowite aż do zjedzenia, zapachy są faktycznie jak prawdziwe :) więc uwaga na osy i inne klejące się do Was owady :)

Pozostałe dostępne zapachy to CYTRYNA, JAGODA, PAPAJA (nie wiem czy promocja obejnie również inne zapachy na dzień 17.06 kiedy je kupowałam były do wyboru te)






Konsystencja gęsta i treściwa jak zawsze, właściwie niewiele kosmetyków "maseł do ciała" prawdziwymi masłami w konsystencji nazwać można, różne firmy mają dostępną taką formę produktu, ale nigdy  praktycznie nie są takie geste i zbite jak te z TBS- może też dlatego je tak bardzo lubię.

Poziom nawilżania jest mocny (choć to z witaminą E, które najbardziej lubię nawilża moją skórę mocniej) teraz w lato na wakacje dla mnie idealny.
Dostępne są również w promocyjnej cenie żele pod prysznic z tych samych linii zapachowych- mnie natomiast skusiły tylko masła.

Taka promocja to idealna okazja dla tych, którzy jeszcze nie mieli okazji, a zawsze chcieli spróbować wyśmienitych masełek tej firmy. Gorąco polecam :)

A tu na dowód- cena :) 




Pozdrawiam/ Ola

wtorek, 11 czerwca 2013

"за здоровье" czyli NOWOŚCI z Rosji- z Apteczki Babci Agafii

Czas się przyznać- kocham długie włosy, właściwie to kocham bardzo długie włosy i sama swoje wychodowałam prawie do pupy- wszystko by było cudownie gdyby nie to, że ostatnio (czyt. kilka miesięcy) jest z nimi coraz gorzej, ich kondycja doprowadza mnie do stanu pasji i gdyby nie to że zależy mi właśnie na ich objętości pewnie z frustracji rwałabym włosy z głowy...

Ten post to właściwie prezentacja nowości w mojej włosomaniakowej kosmetyczce...Słyszałam o tych kosmetykach już wcześniej, ale dopiero mój chłopak, któremu serum przeciw wypadaniu poleciła koleżanka natchnął mnie żeby bliżej przyjrzeć się KOSMETYKOM Z APTECZKI BABCI AGAFII...

Swoje trzy cudeńka zamówiłam na stronie http://www.bioarp.pl/ jestem zadowolona z obsługi więc stronę mogę Wam polecić

A oto co wpadło w moje łapy:



Od lewej:

AKTYWNE SERUM ZIOŁOWE NA POROST WŁOSÓW 7 ZIÓŁ, WITAMINA B5, DROŻDŻE PIWNE, PAPRYCZKA CHILI

Aktywne serum ziołowe na porost włosów, zawiera w swoim składzie kompleks ekstraktów i olei z roślin stymulujących pobudzenie wzrostu- prawoślaz, cytryniec chiński, żeń-szeń, melisa, korzeń łopianu, pokrzywa, kotki brzozowe oraz prowitamina B5, kompleks drożdży piwnych, papryczkę chili i Climabazol- ta częsć brzmi nieźle i dlatego też skusiliśmy się na zakup serum, ma przysłużyć się na porost włosów, a włosów nigdy za wiele :) A ponieważ moja skóra głowy jest ostatnio bardzo wrażliwa i kapryśna, w swojej obecnej pielęgnacji stawiam na ziołowe i naturalniejsze kosmetyki
Prowitamina B5- stymuluję przemianę materii, aktywizuje regenerację komórek skóry. Kompleks drożdży piwnych zawiera proteiny, witaminy grupy B, wszystkie podstawowe aminokwasy. Zapewnia kompleksowe działanie odżywcze. Papryka- aktywizuje mikrokrążenie, co poprawia transport odzywczych substancji bezpośrednio do korzeni włosów. O papryczce chili na pobudzenie porostu też już czytałam wiele ciekawych rzeczy, więc tym razem pora jej działanie wypróbować na własnej skórze :)

POJEMNOŚĆ- 150 ml

JAK UŻYWAĆ? Serum rozpyla się równomiernie na całych włosach i skórze głowy, na włosy czyste i suche, ok 2-3 razy w tygodniu, nie zmywamy! Efekty po ok 2-3 miesiącach.

PIERWSZE PRZEMYŚLENIA: Atomizer wygodny, choć rozpyla troszkę za dużo produktu, kolor jak Coca-cola, zapach hmmm z nutą cytrusową, nie pachnie ładnie, ale też nie jest typowym smrodkiem, spodziewałam się bardziej naturalnego ziołowego zapachu, zastałam zapach delikatnego Domestosa- nie czuję się pokrzywdzona w każdym razie. Czy obciąża włosy? Mój chłopak, który używa go razem ze mną lubi ten efekt i twierdzi, że nie obciąża, ja uważam nieco inaczej- ale moje włosy u nasady obciąża prawie wszystko , więc trzeba brać na to poprawkę, końcówki mają się nieźle. Działanie samego serum ocenić da się po dłuższym czasie, więc jeszcze dam znać- póki co nie żałuję jego zakupu :)


SZAMPON ZIOŁOWY SPECJALNY-DO KAŻDEGO RODZAJU WŁOSÓW

Szampon do każdego rodzaju włosów, bez SLS i parabenów, przeciwko wypadaniu i łamliwości włosów, oparty na wodzie strukturyzowanej, wyciągu z 17 syberyjskich ziół, czerwonego jałowca i tarczycy bajkalskiej z dodatkiem mumio. Delikatnie pielęgnuje, wzmacnia i odżywia włosy, regeneruje i stymuluje wzrost. Wybrałam go spośród innych propozycji tej marki ponieważ bardzo zależy mi na zminimalizowaniu łamliwości włosów i na to bardzo liczę przy jego pomocy.

Efekt (wg producenta)- Zdrowe, intensywnie odżywione i nawilżone włosy, skóra głowy wolna od infekcji i łupieżu.

POJEMNOŚĆ- 350 ml

CO O NIM MYŚLĘ?! Konsystencję ma dość gęstą, przeźroczysta formuła- wolę takie, mniej obciążają moje włosy, zapach jest przyjemny, kolejny raz spodziewałam się czegoś bardziej ziołowego, a poczułam miły, słodki zapach; pieni się całkiem fajnie jak na szampon bez SLS- chyba jeden z najlepszych pod tym względem jakie używałam. Chyba chciałabym żeby nieco lepiej oczyszczał moje włosy- ale możliwe, że się czepiam za bardzo. Fakt jest taki, że moja skóra ostatnio bardzo się przetłuszcza i pojawił się łupież- po kilku użyciach szamponu widzę delikatną poprawę i uspokojenie mojej wariującej skóry głowy.
Jestem zadowolona z zakupu, a o dalszych efektach będę pisać po dłuższym stosowaniu. 


MASKA DO WŁOSÓW DROŻDZOWA-POBUDZENIE POROSTU

Wspaniały sposób na pobudzenie porostu włosów. Drożdże piwne to naturalne źródło białka, witamin i mikroelementów, które przenikają strukturę włosa, wzmacniając je i przyśpieszając wzrost. Olej z kiełków pszenicy posiada działanie regenerujące i przeciwdziałające wypadaniu. Sok z brzozy to znany ludowy środek na wzmocnienie cebulek włosowych. Dzięki zawartości olejów z zimnego tłoczenia maska ułatwia rozczesywanie. Włosy stają się jedwabiste i pełne blasku.


SPOSÓB UŻYCIA: Nałożyć na czyste wilgotne włosy, rozprowadzić na całej długości, zmyć po 1-2 minutach.

POJEMNOŚĆ- 300 ml

CO O NIEJ MYŚLĘ?! Zapach ma przepiękny- pachnie mlecznie, jak zbożowe ciasteczka- przyjemność stosowania dla samego zapachu- kusząca bo chce się ją zjeść. Konsystencja jest bardziej wodnista, zupełnie nie przypomina ciężkiej treściwej maski, jest lejąca, ale wygodnie nakłada się ja na włosy, nie spływa, dzięki tej formule wydaje mi się bardziej wydajna niż inne moje gęste maski. EFEKT- hmmm jestem zadowolona i z przyjemnością ją nakładam, ale spodziewałam się mocniejszego nawilżenia- fakt moje włosy na końcówkach są bardzo zniszczone i nie łatwo zadowolić ich potrzebę nawilżenia, myślę, że posiadaczki mniej zniszczonych włosów będą zachwycone, a ja póki co daję jej szansę na dłuższą regenerację :)




Skusiłam się naturalnymi składami, dawnymi, sprawdzonymi recepturami, ciekawością i chęcią wypróbowania czegoś Rosyjskiego:) Ale zdecydowałam się również dlatego, że moja skóra głowy i włosy mają gorszy czas i drogeryjne produkty zupełnie nie wchodzą e grę dlatego włączam tą serię do swojej pielęgnacji, o której całościowo postaram się napisać w kolejnym poście. 

Aaaaa co do cen- SZAMPON- 16,50 zł; SERUM- 23 zł; MASKA- 20zł 





piątek, 19 kwietnia 2013

Szczotka nie tylko do włosów, szczoteczka nie tylko do zębów czyli Cleansing Massage Brush firmy Shiseido

Zawsze lubiłam różne gadżety do mycia twarzy- gąbki, gąbeczki, szczoteczki, ściereczki itp. Po przetestowaniu wielu różnych rzeczy z czystym sumieniem mogę polecić jedną Cleansing Massage Brush firmy Shiseido. Ktoś powie, że to zbędne, niepotrzebne- dopóki nie zacznie regularnie używać tej szczoteczki.


OPIS: Szczoteczka do oczyszczania i masażu twarzy. Wykonana z bardzo miękkiego włosia różnej długości, co umożliwia dokładne oczyszczanie twarzy. Dodatkowo masuje twarz podczas oczyszczania.






FAKTY: Mam swoją szczoteczkę już ok 2 lat, nic zupełnie się z nią złego nie dzieje (choć żeby być dokładną w opisie, nie używam jej już tak regularnie jak kiedyś- mam momenty kiedy do niej wracam, ale potrzeba testowania innych gadżetów jest silniejsza, więc robię sobie od niej różnej długości przerwy)


Jest szalenie delikatna, dlatego nie podrażnia w żadnym stopniu twarzy- nawet przy codziennym stosowaniu, włoski są różnej długości co też wpływa na jej efektywność, dodatkowo gumowe wypustki, które faktycznie działają masując skórę. Po wstępnym demakijażu jest świetnym dopełnieniem zwłaszcza wieczornego oczyszczania. Po jej użyciu odczuwalne jest bardzo efektowne oczyszczenie twarzy. Robi genialne wrażenie juz po pierwszym użyciu, natomiast stosowana regularnie uelastycznia skórę, napina ją, poprawia się jej koloryt i ukrwienie. Jest tez dopełnieniem peelingowania twarzy- dzięki jej używaniu martwy naskórek jest w delikatny sposób systematycznie złuszczany. Pielęgnacyjnych plusów jest wiele- nie miałam na twarzy żadnych nieprzyjemnych niespodzianek spowodowanych przez jej używanie.


JAKOŚĆ I CENA: Szczoteczka jest świetnie wykonana, jest stabilna, wygodnie i poręcznie trzyma się w dłoni, dodatkowa nasadka na jej główkę ochrania przed kurzem i zabrudzeniami, ale może także służyć jako stojak. Zastanawiam się w ogóle, czy ona jest do zdarcia :) Jedynym minusem jeśli jakiekolwiek są może być cena- 105 zł (tyle płaciłam 2 lata temu) ale jakby przełożyć to na szczoteczki drogeryjne, które rysują skórę jak papier ścierny , włosie robi się z czasem coraz twardsze, to raz zainwestowane pieniądze tutaj przekładają się na jakość i solidność wykonania. 



P.S Kolejny gadźet w mojej kosmetyczne to gabeczka Konjac, ale dopiero zaczynam jej testowanie- moje odczucia związane z nią pewnie z czasem pojawią się na blogu.


Pozdrawiam/ Ola

czwartek, 18 kwietnia 2013

Ziaja- BIO OLEJKI czyli skąpstwo czasem sie opłaca

Biorąc pod uwagę, iż Ziaja to nasz radzima i niedroga firma, dostępna dla każdego, to zbyt mocno jej przedstawiać chyba nie trzeba. W mojej pielęgnacyjnej historii z lepszym lub gorszym skutkiem miałam przyjemność i nieprzyjemność używać kilku kosmetyków. Mówiąc szczerze, w czasach gdy mój portfel był bardziej zasobny zapomniałam o Ziaji- zwyczajnie mogłam sobie pozwolić na droższe (choć niekoniecznie lepsze) kosmetyki, które wydawały mi się atrakcyjniejsze. Ale przeprowadzka, zmiana pracy (a właściwie też jej chwilowy brak) zmusiły mnie do "lekkich" oszczędności, również tych na polu kosmetycznym. Ponieważ jednak kocham wszelkie smarowidła i balsamowanie ciała to dla mnie podstawa i konieczność, zmuszona byłam poszukać czegość dobrego i taniego- i tutaj "jak trwoga to do (...) Ziaji"- Pobuszowałam na stronie ZIAJA i dostrzegłam nową serię z BIO olejkami- mają w ofercie:

MASŁA DO CIAŁA
                                        - z olejkiem z pestek winogron (skóra wrazliwa i mało elstyczna)
                                        - z olejkiem arganowym (skóra bardzo sucha, podrażniona)
                                        - z olejkiem z awokado (skóra sucha zniszczona)

W serii z analogicznymi składami olejków znajdują się również MLECZKA DO CIAŁA, KREMY DO RĄK oraz KREMY DO TWARZY.

U mnie zaczeło się od masła do ciała z olejkiem arganowym, bardzo szybko po nim pojawił się krem do twarzy z olejkiem z pestek winogron i po skończeniu pierwszego masła kolejne, tym razem z olejkiem z awokado.


Ponieważ pokochałam te produkty i na mur beton będę do nich wracać- zwłaszcza do maseł- postanowiłam napisać moje przemyślenia o tych 3 kosmetykach.



MASŁO Z OLEJKIEM ARGANOWYM  / ocena 5-



Uwielbiam olej arganowy i dobroczynnie działa on na moją skórę i włosy dlatego nie zastanawiałam się dużo wybierając akurat tą wersję masła i jest ono moim ulubionym. Po pierwszej aplikacji moje oczy ze zdziwienia robiły się coraz większe i większe. Stopień nawilżenia i przyjemne uczucie zaraz po nałożeniu zaspokajają wszystkie moje codzienne pragnienia co do pielęgnacji masłem, ale do rzeczy:

  • KONSYSTENCJA- gęsta, treściwa, choć jak na masło nie aż taka zbita jak sobie wyobrażałam- to raczej bardzo gęsty balsam, natomiast rozprowadza się bardzo przyjemnie równie szybko się wchłania
  • ZAPACH - rewelacyjny- świeży, lekki, kosmetyczny (w dobrym znaczeniu tego słowa), na skórze utrzymuje się kilka godzin- dla mnie wystarczająco- natomiast zapach jest dość intensywny- jeśli lubicie delikatnie pachnące kosmetyki to ten zapach może być zbyt mocny
  • DZIAŁANIE- powiem szczerze, że nie trafiłam chyba jeszcze na tak przyjemny efekt masła do ciała jaki daje mi ta Ziaja (jedynie co działa na mnie lepiej, ale zupełnie inaczej to masła z The Body Shop). Każda aplikacja tego produktu byla czystą przyjemnością- zaraz po nałożeniu odczuwalny jest efekt nawilżenia, ale takiego prawdziwego, skóra staje się elastyczna, napięta. To zdecydowanie kosmetyk, który przynosi ukojenie przesuszonej skórze.
  • WYDAJNOŚĆ - i tutaj zaczynam mieć z tym masłem problem- jest go 200ml, rozprowadza się na skórze lekko i z łatwością, a mimo to zużywam opakowanie w ciągu 2 tygodni- codziennego stosowania raz dziennie. Czy to dużo czy mało?! Cena to 15 zł licząc uzywanie na miesiąc to wychodzi 30zł- jak na Ziaję w takim przeliczniku wydaje się troche sporo- ale to masło warte wydania każdej złotówki :)
Bardzo się cieszę, że Ziaja wyszła z propozycją serii z olejkami- za którymi ja osobiście przepadam i są w stanie mnie skusić do zakupu kosmetyku- a tutaj dodatkowo czuję, że to nawilżenie jest realne i używanie kosmetyku sprawia mi wiele przyjemności. OPAKOWANIE jak na masła z Ziaji standardowe- słoiczkowe; bardzo pasuje mi szata graficzna całej serii, zdecydowany plus dla marki, która do tej pory nie kusiła mnie opakowaniem- a nie ma się co oszukiwać- ja przynajmniej w którymś tam momecie decydowania się na zakup, zwracam na nie uwagę. 
MINUSY? Hmm szybko się kończy niestety i cała seria nie jest łatwo dostępna- standardowe masła Ziaji są na wiekszości półkach w sklepach, natomiast ja tą serię spotykam tylko w niektórych aptekach.



MASŁO Z BIO OLEJKIEM Z AWOKADO  / ocena 4+



  • KONSYSTENCJA I WYDAJNOŚĆ dla mnie są praktycznie identyczne w przypadku obu maseł- nie widzę między nimi różnicy
  • ZAPACH- zdecydowanie delikatniejszy, bardziej subtelny- mi osobiście podoba się mniej, natomiast nie sprawia mi to przykrości- zapach jest wyczuwalny na skórze ale nie tak intensywnie i długo jak to z olejkiem arganowym. Daje przyjemne uczucie świeżości i lekkości
  • DZIAŁANIE- działa równie dobrze; sprawdza się faktycznie to co obiecywane jest w działaniu zapisanym na opakowaniu- zapobiega wysuszaniu, poprawia elastyczność, sprawia, że skóra jest gładka i napięta
Wchłania się równie szybko i przyjemnie- faktycznie działa- co jest chyba największą zaletą- po zakupie tego, drugiego z serii masła stwierdzam, że to świetna linia, przyjemna w stosowaniu i choć olej z awokado mniej mi przypadł do gustu to pewnie do niego wrócę.


 KREM DO TWARZY NA DZIEŃ Z OLEJKIEM Z PESTEK WINOGRON
/ ocena 4+





Potrzebowałam na szybko jakiś przejściowy krem do twarzy (o tym wszystkim co i jak z moją cerą napiszę w najbliższym czasie- ale jest mieszana- tłusta strefa T i suche policzki) i tak jak w przypadku masła nie za drogi- ponieważ stosuję po raz kolejny Triacneal to zależało mi na intensywnym nawilżeniu, ale przy zachowaniu łagodności, dobrego i sprawdzonego składu- wybrałam Ziaję i kolejny raz w przypadku tej serii bardzo miło się zaskoczyłam. 

  • KONSYSTENCJA- lekka, przyjemnie i szybko się wchłania, idealny pod makijaż (przynajmniej w zimniejsze dni- ciekawe jak by się sprawdził latem?!)
  • ZAPACH- kremowo- cytrusowy, świeży, dość intensywny- na twarzy po aplikacji praktycznie niewyczuwalny
  • DZAIAŁANIE- powiem tak- miałam inne kremy, które lepiej nawilżały, ale temu tak samo nic nie brakuje, nawilża skórę, zaczełam go używać, kiedy moja cera nie miała się najlepiej- zmiana miejsca, zmiana wody, stresy, Triacneal i miejscowe przesuszenia- ten krem w zadowalającym mnie stopniu sobie w tym poradził- czuć, że działa, że nawilża i uelastycznia skórę, złagodził podrażnienia, zlikwidował suche skórki, natomiast utrzymał w równowadze partie skóry z tendencją do przetłuszczania się- nie uważam, ze jest genialny, ale w korelacji działanie-cena wygrywa medal sporych rozmiarów. Przez ponad miesiąc uzywałam go na dzień i na noc- teraz już tylko na dzień, pod makijaż- sprawdza się całkiem nieźle.
  • WYDAJNOŚĆ- przy pojemności 75ml, którą ma jest bardzo duża
  • CENA- w Rossmanie ok 8zł
  • DOSTĘPNOŚĆ- z kremami do twarzy tej serii jest trochę lepiej- widuję, je z sklepach, może nie w ilościach hurtowych, ale ważne że w ogóle są :)
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Bio olejki Ziaji zaskarbiły sobie moje uczucia. Mają na tyle przystępne ceny, że warto je przetestować, bez obawy przed wielką strata i kosmetyczną wpadką, to delikatne kosmetyki o skutecznym działaniu z gwarancja jakości. Ja zdecydowanie będę do nich wracać i wypróbuję jeszcze inne prodkty tej serii. 




Jesli uywałyście/ używacie tej lub innej z serii kosmetyków Ziaji dajcie znać, co sądzicie, jak sprawdzają się u Was :)


Pozdrawiam/ Ola